niedziela, 29 grudnia 2013

Dobre połączenie, czyli wiesz co jesz....



Natura jest kompletna.

Jedne produkty bogate w witaminy, minerały, zwiększają przyswajalność innych.

To tylko kolejne przykłady, ale gdy przyjrzymy się im bliżej, łatwo zauważyć, jak duże znaczenie ma przyprawianie, np. cytryną - zielonych warzyw, czosnkiem - potraw o dużej zawartości kwasów omega 3, kurkumą i pieprzem - co tylko się da... itp.

Nie dość, że wchłanialność składników odżywczych się zwiększa, to jeszcze smakują wybornie,jakby zostały dla siebie stworzone...



niedziela, 24 listopada 2013

czwartek, 5 września 2013

Algi, czyli wysuszona plecha morszczynów

Sproszkowane algi atlantyckie


Zielony (lub zielono-brązowy) proszek, czyli wysuszone albo mikronizowane plechy morszczynów robią coraz większą karierę w suplementacji i medycynie. Fucus balticus, Fucus inflatus, Halidrys vesiculosus, Virsodes vesiculosum to podgatunki, które można podobnie jak znaną już dobrze spirulinę dodawać do koktajli, sosów czy dipów. Pod względem zawartości białka przewyższają ryby czy wołowinę! Poza tym wszelkie algi są bardzo zdrowe - włączenie ich do diety szybko przyniesie wiele korzyści.

Algi z grupy Fucus - są to glony morskie o taśmowatej plesze, opatrzonej pęcherzami pławnymi. Zbudowane z trzech części: ryzoidu – odpowiednik korzeni, kauloidu – odpowiednik łodygi oraz fylloidu – odpowiednika liści.
Wysokość plechy dochodzi do 1 m. Do podłoża jest przytwierdzona za pomocą tarczki. Na końcach jej rozgałęzień umieszczone są organy rozmnażania (lęgnie i plemnie) zebrane w tzw. konceptaklach.


Algi pacyficzne i atlantyckie stosowane być mogą jako składnik mieszanek ziołowych, komponent suplementów diety i leków, kosmetyków oraz w naszych kuchniach. W suszonej postaci niektóre z nich dostępne są w sklepach ze zdrową żywnością. Surowcem są odsolone i wysuszone plechy morszczynów zawierające 0,03-0,1% jodu, przy czym część jodu jest organicznie związana w postaci pochodnych tyroniny. Jak wiele, to zależy m.in. od stopnia zasolenia akwenu. Oprócz jodu plechy morszczynu zawierają m.in. magnez, mangan, miedź, cynk, sód, potas, siarkę, nieco bromu, mannitol (5-12%), brunatny barwnik fukoksantynę oraz polisacharydy: kwas alginowy (12-19%), laminarynę i fukoidynę. Morszczyn z dobrym skutkiem jest stosowany w leczeniu wielu chorób, np. nadciśnienia tętniczego, miażdżycy, obrzęku śluzowatego i wielu innych dolegliwości. Preparaty wytwarzane na bazie morszczynu bardzo dobrze służą profi laktycznemu uzupełnianiu mikroelementów w diecie. W skład ziół i mieszanek stosowanych w tych celach, wchodzą odsolone i wysuszone plechy morszczynowe zawierające nie mniej niż 0,1% jodu.

W latach 90-tych XX w uznano je za najbogatsze ze znanych wtedy, roślinne źródło ważnych dla życia witamin oraz mikroelementów. Stwierdzono też, że algi zawierają 8 aminokwasów egzogennych, o nieporównywalnej z jakimkolwiek innym pokarmem roślinnym ich przyswajalności i biodostępności(…)


Szkocka dietetyczka Gillian McKeith, autorka niezwykle popularnego programu telewizyjnego: „Jesteś tym, co jesz” i serii poradników pod tą samą nazwą, które wydano w milionach egzemplarzy w wielu krajach - wieloletnia propagatorka m.in. spiruliny w naszych kuchniach - powiedziała mi niedawno, usłyszawszy z jakiego kraju pochodzę, że spotkała się z wytwarzanym w Polsce, w jej opinii jednym z najciekawszych suplementów diety na świecie – Colvitą – kompleksem proteinowo-roślinnym na bazie aktywnego biologicznie kolagenu rybiego i mikronizowanych konceptakli alg Fucus vesiculosus . Było to dla mnie duże i miłe zaskoczenie, tym bardziej że ponad rok temu miałem przyjemność konsultować kilka rozdziałów książki o innym suplemencie, witaminie C z kiełków gryki i gorzkich pomarańczy, tej samej korporacji, która firmuje wspomnianą Colvitę. Miałem też okazję dobrze si ę poznać z jej prezesem, panem Jarosławem Zychem, który opowiadał mi o tym polskim suplemencie algowo-kolagenowym, lecz wtedy nie wzbudziło to niestety mojego należytego zainteresowania.
Gilian McKeith za najcenniejsze ze wszystkich alg oceanicznych uważa właśnie Fucus vesiculosus, a za najwartościowsze preparaty te, które wytwarzane są z lęgni i plemni (konceptakli) tych morszczynów.


W algach znajdują się również: beta-karoten (bogate źródło), witaminy A, C, D, K, E i z grupy B, łatwo przyswajalne żelazo (przyczynia się do produkcji hemoglobiny i erytrocytów), magnez, selen, potas. Obecne są w nich też bardzo cenne dla zdrowia nienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 i omega-6, a w szczególności kwas gamma-linolenowy. Zawierają ponadto kwas alfa-linolenowy, kwas linolowy, kwas eikozapentaenowy (EPA), kwas dokozaheksaenowy (DHA). Znajdujące się w nich chlorofil i fitocyjanina ograniczają niszczycielski wpływ wolnych rodników na komórki oraz wspomagają oczyszczanie organizmu. Fitocyjanina wykazuje pobudzający wpływ na szpik kostny. Duże nadzieje wiąże się badaniami przeprowadzanymi od niedawna we Francji i Wielkiej Brytanii nad antynowotworowym działaniem preparatów z atlantyckich morszczynów pęcherzykowatych.


Z całą pewnością włączenie sproszkowanych alg morskich do diety, nawet w niewielkiej, ale systematycznej dawce dziennej sprawia, że organizm dostaje bardzo zdrowe składniki i oczyszcza się z toksyn, w tym z metali ciężkich. Wyliczono, że zaledwie 1 g mikronizowanych alg, a w przypadku ekstraktów z plemni lęgni nawet jeszcze mniej (około 2-3 kapsułek Colvity – przyp. redakcji), ma tyle samo wartości odżywczych co 1 kg warzyw. Wśród prozdrowotnych właściwości można wymienić: obniżenie stężenia cholesterolu we krwi, wzmocnienie układu odpornościowego, działanie antynowotworowe, pomoc w leczeniu cukrzycy czy otyłości, pobudzenie procesu krwiotwórczego, działanie przeciwwirusowe, usprawnienie procesów metabolicznych czy poprawę w funkcjonowaniu narządu wzroku. Fucus vesiculosus charakteryzują się także właściwościami antyalergicznymi.


Ze względu na swój bogaty skład mikronizowane algi zalecane są szczególnie osobom osłabionym, z niedoborami żelaza, niedoczynnością tarczycy, stosującym diety odchudzające. Ich spożywanie, ze względu na dużą zawartość białka, zaleca się też wegetarianom. Powinny je natomiast dawkować bardzo ostrożnie osoby z nadczynnością tarczycy(…)

artykuł napisany specjalnie dla dystrybutorów i klientów Colway
 autor: Dr hab. Marek Jędryczka


Marek Jędryczka jest lekarzem medycyny ze stażem w wielu krajach i jednocześnie doktorem biochemii z habilitacją w dziedzinie cytogenetyki roślin. Współpracował z poznańskim ośrodkiem IGR Polskiej Akademii Nauk, jako recenzent wielu wydawnictw. Jest uznanym, międzynarodowym autorytetem w zakresie genomiki, cytogenetyki, kultur in vitro, odporności roślin na stresy oraz biometrii. Pracował w szpitalach i instytutach badawczych m.in w Lozannie i w Glasgow. W grudniu 2013 roku otrzymał od ONZ dwuletni kontrakt w Kostaryce. Był konsultantem czterech rozdziałów niezwykłej książki Jarosława Zycha
  „Witamina C-olway” 

źródło: newsletter Colway

czwartek, 1 sierpnia 2013

Kolagen a Witamina C, czyli znowu naukowo

BIOSYNTEZA KOLAGENU

Biosynteza kolagenu (inaczej: kolagenogeneza) to bardzo złożony proces obejmujący zarówno etapy zachodzące podczas syntezy wszystkich białek, jak również etapy unikalne, zachodzące wyłącznie podczas rodzenia się protein kolagenu. Proces ten zachodzi w fibroblastach oraz chondrocytach, w których to komórkach dochodzi do biosyntetycznej „produkcji” wielu różnych połączeń i elementów. 
Tamże powstają m.in. komponenty macierzy zewnątrzkomórkowej skóry właściwej, enzymy, molekuły (sygnalne i pozostałe) oraz elementy uzupełniające późniejsze włókna kolagenu i elastyny.
Kolagenogeneza zaczyna się od utworzenia z kwasu rybonukleinowego (jądrowego RNK) – pro-kolagenowej matrycy RNK. Z pomocą tej matrycy w cytoplazmie jąder fibroblastów czy chondrocytów dochodzi do syntezy polipeptydów, czyli łańcuchów alfa złożonych zazwyczaj z ok. 100-350 aminokwasów. Cały proces zależy od obecności poszczególnych enzymów, mikroelementów takich jak: żelazo, miedź a także od obecności kwasu askorbinowego (witaminy C).

Witamina C słynie ze swojego korzystnego wpływu na organizm w ogóle, a suplementacja nią jest już bardzo rozpowszechniona. Rośnie też świadomość konsumencka przejawiająca się poszukiwaniem naturalnych, lewoskrętnych bioorganicznych form tej witaminy przy unikaniu jednocześnie tanich tabletek zawierających kwas askorbinowy syntezowany fabrycznie, a źle przyswajalny.
Za główna zaletę witaminy C uważa się jej korzystny wpływ na podnoszenie odporności organizmu, bo choć nie zapobiega infekcjom bezpośrednio, to znacznie zmniejsza ich ryzyko i skraca czas ich trwania.Tymczasem jedną z najważniejszych ról witaminy C w organizmie jest wspomaganie syntezy białek, w tym również kolagenu. Z racji tego, że organizm człowieka nie wytwarza i nie magazynuje witaminy C lecz pobiera ją z pożywienia, bardzo ważna jest dostarczanie jej w dostatecznej ilości w pokarmach i napojach. Ewentualnie suplementacja tą witaminą pochodzenia 100% naturalnego.Niedobór witaminy C nie tylko zresztą blokuje syntezę kolagenu, ale też zwiększa ryzyko powstania wielu chorób. Wśród objawów skrajnego niedoboru witaminy C, czyli choroby znanej jako szkorbut, można wymienić m.in. liczne uszkodzenia skóry, naczyń krwionośnych, błon śluzowych, dziąseł, czy nawet wypadanie zębów.




ROLA WITAMINY C

Do prawidłowej biosyntezy kolagenu niezbędna jest odpowiednia ilość witaminy C. Gdy tak jest, wówczas zamyka się proces hydroksylacji proliny i lizyny (rodzą się dwa nowe aminokwasy endogenne: hydroksyprolina oraz hydroksylizyna), a spirala kolagenowa (jakiej koformacje przyjmują molekuły rodzącego się kolagenu) - wytwarza prawidłowe i odpowiednio silne wiązania. Następnie spirale łączą się w tryplety i mówimy o 3-helisie. O tropokolagenie. Tak to się zaczyna, a bez wysycenia okolic okołofiblastowych witaminą C – procesy te nie zachodzą lub są bardzo upośledzone.  


Witamina C ma również ogromny wpływ na ostateczny kształt i właściwą strukturę wszystkich włókien zbudowanych z kolagenu. Nie tylko włókien zresztą. Kolagen – główny budulec tkanki lącznej - znajduje się właściwie w całym organizmie: w kościach, zębach, włóknach, ścięgnach, stawach, skórze, rogówce oka, mięśniach, czy naczyniach krwionośnych. Właściwa ilość kolagenu, a więc pośrednio również witaminy C zapewnia szybką regenerację uszkodzonych tkanek, czyli np. przyśpiesza gojenie się ran, złamań, wchłaniania się sińców i krwiaków, hamuje krwotoki i krwawienia, itp.
Niepodważalną zaletą witaminy C jest jej wpływ na pobudzanie systemu immunologicznego w organizmie. Nic tak efektywnie jak witamina C nie pobudza wzrostu i sprawności komórek odpornościowych typu T i B oraz innych białych ciałek krwi, których zadaniem jest zwalczanie mikroorganizmów chorobowych. Od dostatecznej ilości i biodostępności dostarczanej do organizmu witaminy C zależy również sprawne działanie układu krwionośnego, zwłaszcza serca. Witamina C ma też bezpośredni wpływ na regulację produkcji cholesterolu w wątrobie i przetwarzanie go na wydalane z organizmu kwasy żółciowe.


Źródło: Newsletter Colway

piątek, 5 lipca 2013

''Jak rodzi się kolagen?'', czyli zdrowie, młodość i piękno

Powróćmy najpierw do początki i przypomnijmy czym jest kolagen.

Kolagen stanowi wg. różnych źródeł 30-45% białek naszego ustroju. Jest proteiną młodości. Decydującą o naszym wieku biologicznym, wyglądzie, odporności na choroby, a nawet o samopoczuciu. Od dobrego stanu tkanki łącznej, zbudowanej głównie z kolagenu zależy praktycznie wszystko, co dotyczy kondycji naszego organizmu.

Dopóki procesy syntezy kolagenu przebiegają w nim sprawnie, dopóty jesteśmy zdrowi, młodzi i piękni. Gdy zaczynają słabnąć, to rzeszotnieją nam kości, słabnie wzrok, twardnieją ścianki naczyń krwionośnych, a skóra zaczyna się marszczyć. Twarz jest lustrzanym odbiciem stanu naszego kolagenu ustrojowego. W jej skórze tworzy on wraz z elastyną siatkę proteinową, która wiąże wodę.

Kolagen jest białkiem szczególnym. Arystokratą pomiędzy proteinami. Nie wchodzi w "mezalianse", bo kolageny ponad 20 opisanych już typów nigdy się ze sobą nie łączą. Jako jedyna proteina w naturze, kolagen zaplata aminokwasy, z których się składają jego łańcuchy peptydowe  - w regularne sekwencje.

Kolagen nie jest nam dany raz na zawsze. Podlega ciągłym procesom wymiany. Syntezy i dysymilacji. Przykładowo w wątrobie, pełna wymiana kolagenu trwa niespełna miesiąc, a w chrząstkach już ponad rok.  W skórze trwa to 110 - 140 dni. Dopóki  ta wymiana przebiega sprawnie – tkanki poszczególnych organów są także sprawne i młode. Tętnice drożne, gałki oczne błyszczące, a lico wolne od zmarszczek.

Kolagen powstaje w komórkach wytwórczych: fibroblastach i chondrocytach w procesach zwanych kolagenogenezą. Ewoluuje od prostego łańcucha aminokwasów poprzez postać spirali (helisy), następnie potrójnej helisy, do postaci fibrylarnej, a wreszcie włóknistej. Włókna kolagenu tworzą wiązki, a one - tkankę.

Na etapie spiralnym (helisa), kolagen większości kręgowców żyjących na Ziemi niemal nie różni się budową. Ludzki od rybiego odróżnia się tylko bardzo nieznacznie składem aminokwasowym w jednym zaledwie łańcuchów w sekwencji. Do stadium trzeciorzędowego (3-helisa), czyli jeszcze molekularnego - kolagen jest rozpuszczalny w tym sensie, że zdolny przyłączać cząsteczki wody.  
Jednakże nikomu i nigdzie wcześniej przed biochemikami polskimi nie udało się wyizolowanych molekuł kolagenowych utrzymać stale w postaci (konformacji) trójspiralnej poza organizmem żyjącym. Tym bardziej w postaci hydratu rozlanego do szklanych pojemników i posiadającego relatywnie wysoką stabilność temperaturową.   

Kolagen na wczesnym etapie jego ewolucji biologicznej  w organizmie (jeszcze molekularny)  - utrzymuje strukturę 3-helisy poprzez wiązania międzyspiralne, które pękają niezwykle łatwo, np. pod wpływem temperatury. U człowieka, jak wiadomo, przy 42°C. W organizmach zmiennocieplnych (np. ryby) -  w zależności od temperatury ich naturalnego żerowiska. Dlatego hydrat kolagenu, który pod nazwą handlową  Kolagen Naturalny  stanowi flagowy Produkt COLWAY - wymaga pieczołowitej ochrony przed temperaturą!  Przegrzany, np. w skutek nieopatrznego pozostawienia w samochodzie lub w słońcu, w pobliżu grzejników, w ciepłej łazience itp. - denaturuje się, przechodząc w statyczny kłębek białek, które po kilkudziesięciu godzinach tracą aktywność biologiczną. Ta  właśnie cecha hydratu kolagenowego zadecydowała o str ategii jego dystrybucji bezpośredniej, a nie np. sprzedaży poprzez tradycyjną sieć placówek handlowych.  

Światu medycznemu i kosmetologicznemu znany był dotąd praktycznie jedynie kolagen hydrolizowany poprzez rozgotowanie jego włókien. Nieaktywny biologicznie, wielkocząsteczkowy – a zatem nie mogący wchłaniać się do skóry. Po hydrolizie kolagen jest prawie tym samym fizycznie, co żelatyna. Biochemicy mówią: „padliną peptydową”.    

Ponieważ lekarze i kosmetolodzy znają kolagen przede wszystkim w postaci włóknistej, wielkocząsteczkowej, a nie mają (z braku literatury) żadnej wiedzy na temat tego białka izolowanego już na etapie molekularnym - rodzi to teoretyczne nieporozumienia wokół zdolności przenikania Kolagenu Naturalnego. Osoby rzucające hasła, iż „kolagen nie może się wchłaniać”  mają na myśli zupełnie inną jego postać fizyczną…
Tymczasem produkty dysymilacji helis rybiego kolagenu molekularnego bez problemu penetrują naskórek, aby jego naturalnymi kanałami, droga pozakomórkową, wzdłuż złogów keratynowych docierać do warstwy podstawnej i dalej...    

Efektywna transdermalność produktów rozpadu molekuł kolagenu rybiego nie polega - jak bywa to trywializowane - na ich wbudowywaniu się w nasz kolagen organiczny. W największym uproszczeniu; mechanizm ten opiera się o stymulację fibroblastów do nadprodukcji kolagenu własnego.  

Hydrat kolagenu poddaje się także liofilizacji. Efektem tej operacji stał się unikalny zbiór wolnych aminokwasów, o największej przyswajalności anabolicznej, jaką wykazał jakikolwiek pozyskany dotąd na świecie izolat białkowy. Sucha masa uzyskana z molekuł kolagenu rybiego stanowi podstawę suplementu diety, nutrikosmetyku i biokorektora o nazwie handlowej COLVITA. Jest także pożądanym półproduktem w kosmetologii.

Jak się rodzi kolagen?


Ewoluujący w organizmie kolagen, w postaci drugorzędowej (spirale) i niebawem trzeciorzędowej (potrójne spirale) ma jeszcze postać rozpuszczalną w wodzie. Dokładniej zaś to nazywając: ma on zdolność hydratowania, czyli przyłączania cząsteczki wody, tworząc wraz nimi jedną postać fizyczną o konsystencji żelowej. Tropokolagen cechuje również to, że jego konstrukcja spiralna, złożona z molekuł (łańcuchów) może ulegać dysymilacji (rozpadowi) z powrotem na pojedyncze molekuły, a nawet na krótsze konstrukcje aminokwasowe. Przy czym, o ile te produkty rozpadu nie opuściły jeszcze środowiska komórkowego, to mogą ponownie wziąć udział w syntezie. Biochemicy obserwowali wielokrotnie również, że nawet jeśli produkty przedwczesnej dysymilacji kolagenu nie wchodzą ponownie bezpośrednio w reakcje syntezy, to ich obecność w środowisku fibroblastowym i okołofibroblastowym – wyraźnie stymuluje procesy syntezowania kolagenu!

Natomiast produkty „przedwczesnej” (ubocznej przy biosyntezie) dysymilacji elastyny sprzyjają w środowisku okołofibroblastowym procesom syntezy „siostrzanych” białek kolagenowych, ale nie są już, co ciekawe, w stanie pomóc w takiej samej syntezie białek macierzystych – powstającej z tropoelastyny elastynie włóknistej.

Wreszcie – nawet białka, które „zabłądzą” - polipeptydy, jakie nie przekształcą się w spirale lub później nie znajdą partnerów do stworzenia 3-helisy oraz rozliczne resztki białkowe, nie tworzące np. wiązań – one wszystkie rozpadają się na aminokwasy, których zdecydowana większość ponownie wejdzie w metabolizm i może posłużyć  jako budulec nowych protein, niekoniecznie nawet kolagenu. Tylko jeden aminokwas, swoisty wyłącznie dla kolagenu - hydroksyprolina – nie jest zdolny do ponownego przyswojenia. Jego obecność w środowisku okołofibroblastowym wydatnie sprzyja procesom syntezy kolagenu, nawet  gdy nie łączy się bezpośrednio z proteinami.  A finalnie zostaje wreszcie wydalony z moczem. Każdorazowy udział hydroksyproliny w powstawaniu kolagenu wymaga  więc dodatkowego jej tworzenia.

We wczesnym jeszcze (molekularnym) etapie procesu biosyntezy kolagenu zachodzi najpierw wyrównywanie łańcuchów (za chwilę już spiral), potem „zszywanie” ich w krańcowych propeptydach z tworzeniem (w łańcuchach typu alfa) wewnętrznych na razie wiązań. Następnie łańcuch polipeptydowy „dostaje skrętu” w lewą stronę, który jest już niepowstrzymywalny i rozprzestrzenia się aż do końca łańcucha, w  rezultacie czego powstaje (pojedyncza na razie) helisa.

Z kolei po „odnalezieniu” przez taką helisę partnerów do utworzenia trypletu, dzieją się rzeczy podobne, ale teraz spirale zespajają się wzajemnie ze sobą, jakby podarowano im zamek błyskawiczny. Towarzyszą temu: ekspresowe powstawanie wiązań (mostków) dwusiarczkowych i silny skręt całej powstającej konstrukcji, ale tym razem w prawo. W efekcie końcowym 3-helisa definitywnie opuszcza środowisko komórkowe - i po „zjechaniu z pochylni” swojej stoczni – fibroblasta - przechodzi do przestrzeni (macierzy) zewnątrzkomórkowej (określenia stosowane wymiennie: międzykomórkowej, pozakomórkowej, ECM – extracellular matrix). 

Jest to fenomenalne zjawisko biologicznie - nieodmiennie fascynujące kolejne zastępy obserwatorów…

Na etapie wychodzenia molekuł poza błonę komórki-matki, równolegle z procesem łączenia się ich w tryplety i powstawania mostków dwusiarczkowych, w obecności enzymu lizyloksydazy, zawierającego m.in. miedz i żelazo, zachodzi proces utleniania niektórych reszt lizyny lub hydroksylizyny do postaci aldehydów reaktywnych. Zabezpiecza to z kolei warunki do formowania się superhelis w subwłókienka (fibryle). Z resztek białkowych powstają kolejne wiązania o charakterze końcowych i poprzecznych, które coraz bardziej zmieniają charakter tropokolagenu. Wreszcie potrójne helisy są tak silnie usieciowane, że mogą „zacząć myśleć” o dalszej syntezie w mikrofibryle (postać czwartorzędowa), z których dalej powstaną włókna (postać piątorzędowa).

Jest to zapewne tematyka trudna, ale jak dotąd nie płyną z Waszej strony protesty, byśmy pisząc o kolagenie – naszym hobby zawodowym -  trywializowali język naukowy, dla lepszego przybliżenia zagadnienia. Trzymamy zatem fason biochemiczny…  Kolejne materiały będą nieco przystępniejsze w warstwie językowej.

Opisana biosynteza kolagenu zachodzi, jak wszystkie procesy biochemiczne i biologiczne w organizmie lepiej lub gorzej, sprawniej lub mniej sprawnie.  Inaczej w wieku młodzieńczym, w stanach tryskającego zdrowia i doskonałej gospodarki aminokwasowej, a inaczej, gdy ustrój zaczyna się starzeć, trawią go choroby lub jego decydent nie dba o dostawy komponentów do syntezy kolagenu i witamin oraz mikroelementów, które pomyślność i wydajność tej biosyntezy warunkują. I odwrotnie – dobry, „gęsty” kolagen, to wyśmienita tkanka łączna, niepomarszczona po wiek emerytalny skóra, sokoli wzrok, odporność na infekcje, błyskawiczne gojenie ran i urazów.   

Czyli po prostu: młodośćzdrowie i piękno!

Warto dbać o swój kolagen ustrojowy.



Źródło: Newsletter Colway





czwartek, 13 czerwca 2013

Wymiana kolagenu, czyli tajemnica życia opartego na białku

Nasz kolagen ulega nieustannej wymianie!

Wiele osób już wie, że  kolagen, podobnie jak inne białka nie jest nam dany raz na zawsze. „Rodzi się” w swoich komórkach macierzystych i „umiera”, czyli podlega procesom syntezy i rozpadu, tak samo jak różne elementy białek podlegają procesom anabolicznym i katabolicznym. Rozpadający się kolagen, tak samo katabolizuje w energię i odpady jak inne białka. Kolagen jednak ma również w organizmie prawdziwych, śmiertelnych wrogów i jest autentycznie przez niszczony. W to miejsce powstaje nowy. Trwa nieustanna wymiana.

Istotne jest to, że w młodym wieku, w stanach zdrowia i przy dbałości o prawidłową gospodarkę aminokwasową kolagen syntetyzuje w komórki – molekuły trójspiralne, a potem w fibryle i włókna - dość szybko. Natomiast rozpada się w organizmie dosyć powoli. Okres takiego prawidłowego, połowicznego rozpadu, to średnio 60 dni.  Jednakże pełny cykl wymiany jest różny czasowo w różnych tkankach. Od dwudziestu kilku dni w wątrobie, po blisko czterysta w kościach.  Zaprogramowana przewaga syntezy kolagenu nad jego destrukcją jest kolejną cechą osobliwą tego wyjątkowego białka wynikającą z kilku okoliczności.

Po pierwsze - kolagen dojrzewa powoli, a konkretnie powoli formułują się jego pełnowartościowe cząsteczki. Przy tym na długość tych procesów dojrzewania ma istotny wpływ biologiczny wiek człowieka. Wraz z posuwaniem się wieku biologicznego kolagen dojrzewa jeszcze wolniej. I na odwrót – osoby dysponujące kolagenem w „świetnej formie”, czyli po prostu częściej wymienianym – mają metrykalnie zazwyczaj znacznie więcej lat niż biologicznie.

Generalnie przyjmuje się, że (niestety) już pomiędzy 25 a 30 rokiem życia u większości przedstawicieli populacji procesy dojrzewania kolagenu zaczynają zwalniać – i zwalniać już będą do końca życia. Z punktu widzenia badań nad tym – bez wątpienia – białkiem młodości, początek procesu starzenia następuje u większości z nas o wiele wcześniej, niż się powszechnie uważa. Czasami następuje jeszcze dodatkowe przyspieszenie destrukcji kolagenu. Przykładowo jest całkowicie możliwe, że u kobiety przechodzącej menopauzę w ciągu zaledwie dwóch lat dochodzi do sytuacji utraty kolagenu o 20% większej od zdolności jego odbudowy. Podobnie dzieje się w długich okresach złego odżywiania, w przewlekłych chorobach, w stanach wyeksploatowania organizmu np. nałogiem alkoholowym lub narkotykowym.

I znowu – na drugim biegunie – każdy z nas zna osoby wyglądające na 20 lat mniej niż mają, i to bez interwencji chirurga-plastyka. Nigdy niemal nie chorujące i dysponujące niespożytą energią. Starsze osoby bez widocznych zmarszczek, które jeżdżą cały dzień na nartach, a gdy złamią nogę na stoku, to zrasta im się ona szybciej niż ich wnukom. Mówimy tu o osobach, które albo genetycznie wyposażone są w matrycę kolagenową godną pozazdroszczenia, albo wskutek właściwego trybu życia, odżywiania się lub suplementacji, procesy wymiany kolagenu nie chcą u nich ciągle jeszcze istotnie zwolnić.

Po drugie - znaczne nagromadzenie w naszym (oczywiście zdrowym i właściwie zasilanym) organizmie - „młodego” (w sensie najcieńszych włókien) kolagenu jest spowodowane szczególną koniecznością. Nasz ustrój zachowuje się tak, jakby „przewidywał”, urazy, choroby i inne stany, w których w dowolnym czasie będą mu potrzebne rezerwy kolagenu dla potrzeb regeneracji narządu, zagojenia rany, uleczenia oparzenia, czy ubytku skóry lub innej tkanki.

Po trzecie – kolagen rzeczywiście „dojrzały” posiada niezwykłą, (którą to już ?) cechę „stałości” i jest praktycznie niedostępny dla swoich zaciekłych wrogów – rozlicznych enzymów proteolitycznych. Oczywiście nie zawsze i nie wszystkich. W ustroju istnieją enzymy zdolne do niszczenia kolagenu (np. lizosomalne fermenty komórkowe). Aby jednak zaistniały dla nich warunki do ofensywy, by mogły włóknom kolagenowym okazać swoje niszczycielskie działanie, to primo - musiały by one same porzucić lizosomy, co przy pełnowartościowej, pozostającej w dobrej kondycji, czyli dobrze odżywionej błonie komórkowej – praktycznie się nie zdarza. Secundo – sam kolagen musiałby być słaby, zagrożony denaturacją, gdyż tylko wówczas poddaje się agresji protein lizosomalnych.

Z trzech powyższych powodów – w warunkach zdrowia i właściwej gospodarki aminokwasowej nasz kolagen starzeć się powinien dopiero wówczas, gdy przyjdzie jego nieuchronna pora. Jeżeli zatem na twarzy pojawiają nam się zmarszczki znacznie wcześniej, niż powinny, gdy mętnieje gałka oczna, gdy wiele możliwych dolegliwości somatycznych lub psychosomatycznych sygnalizuje nam kiepską kondycję ogólną tkanki łącznej – to jest to ostatni moment na odwrócenie niekorzystnego biegu wydarzeń. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, ile stanów chorobowych wywodzi się bezpośrednio ze złej kondycji białek, a także ile niepożądanych dla człowieka reakcji jego ciała na upływający czas można o wiele, wiele lat odwlec, jeśli odpowiednio wcześnie zadba się o systematyczne zaopatrzenie organizmu we właściwe składniki odżywcze, czyli witaminy, mikro- i makroelementy, a szczególnie aminokwasy - elementy b udulcowe protein, wśród nich na pierwszym miejscu - kolagenu ustrojowego.

Kolagenoza.

Aby wyczerpać wątek niszczenia kolagenu przez enzymy, należy wspomnieć o kolagenozie. Jest to ferment, którego rolą w ustroju wydaje się być kontrola procesów kolagenogenezy – i to we wszystkich narządach, gdzie występuje kolagen typu I oraz III. Śródmiąższowa kolagenoza dosłownie tnie, niczym rydwan bojowy Rzymian wyposażony w ostrza - szeregi swojego wroga - kolagenu. Sieje spustoszenie i to zarówno w stanach homeostazy, jak i w stanach patologicznych. Inne fermenty poprzez takie cięcia przymuszają kolagen niejako do silniejszego sieciowania, w efekcie czego szybciej się on „starzeje”. Co ciekawe – fermenty kolagenoz produkowane są przez te same fibroblasty, które wydają molekuły kolagenowe. W praktyce ta wojna domowa wygląda też tak, że enzym kolagenozy odcina jedynie kawałek łańcucha peptydowego, który niszczą potem inne enzymy – z grupy proteaz. Przy czym w ogóle fermenty proteolityczne (np. pepsyna, trypsyna, papaina) zdolne są rozczepiać tylko rozpuszczalne frakcje kolagenu, a już całkiem są nieszkodliwe dla form fibrylarnych, czy włóknistych.

Jeszcze inne przykłady autodestrukcji kolagenu przez fermenty własnego ustroju, to działanie leukocytów, które właśnie z pomocą enzymów hydrolizują małe łańcuchy peptydowe na aminokwasy. Proces hydrolizy jest zabójczy dla kolagenu. Dlatego wszelkie hydrolizaty kolagenowe, które miały być skutecznymi komponentami kosmetyków – poniosły generalnie w tej branży porażkę. Nie lepiej jest z suplementami diety, odżywkami i „dopalaczami” dla sportowców, wytwarzanymi na bazie hydrolizatów kolagenowych, najczęściej bydlęcych. Oczywiście reklamy tych produktów o tym „zapominają”

Hydrolizat kolagenu, obojętnie z jakiego zwierzęcia pozyskiwany – jest już tylko i wyłącznie „padliną peptydową”. Jego aplikacja naskórna (np. w kremie „z kolagenem”) może dawać jedynie efekty doraźnie nawilżające. Jego spożywanie z kolei w celach suplementacyjnych jest oczywiście pożyteczne dla metabolizmu białek, ale dokładnie tak samo pożyteczne, jak np. spożywanie żelatyny. Nieporozumieniem całkowitym jest płacenie za hydrolizaty kolagenu cen na poziomie suplementów diety. One po prostu nie są tego warte. Lepiej za tę cenę sprawić sobie kilka razy obiad z golonki, raków lub nawet kury w rosole.

Hydroliza kolagenu zachodzi także w naszych organizmach.

Jeśli chodzi o procesy hydrolizacji kolagenu w organizmie ludzkim, to przebiegają one tak : fermenty leukocytów rozrywają połączenia peptydowe na poziomie spiralnym. Rozszczepione molekuły kolagenowe, denaturują przy normalnej temperaturze organizmu, czyli około 36 st. C, podczas gdy nie atakowane przez enzymy wytrzymują nawet stany gorączkowe zbliżone do 42 st. C. Z kolei denaturujące fragmenty spiral stają się rzadkie, wodniste, wreszcie przechodzą do postaci żelatyny, aby finalnie zostać rozłożone przez inne, nawet słabe fermenty. Hydrolizacja białek nie jest dla zdrowego organizmu procesem szczególnie szkodliwym. Pomimo rozpadu np. kolagenu - większość aminokwasów (z wyjątkiem hydroksyproliny) ponownie wchodzi w nowe procesy metaboliczne. Część z nich – aktywna anabolicznie „zmartwychwstanie” jako element budulcowy nowych protein.

I to jest jedna z cudownych tajemnic życia opartego na białku.


Źródło: Newsletter Colway

czwartek, 23 maja 2013

Komórki macierzyste, czyli co ostatnio modne w kosmetykologii

KOMÓRKI MACIERZYSTE - to ostatnio bardzo modne hasło.


Widnieje na opakowaniach kremów, słyszymy je w telewizji, kiedy przyznają medycznego Nobla 2012, czytamy o zabiegach medycyny estetycznej z ich wykorzystaniem.

Jednakże wciąż niewiele osób wie, czym tak naprawdę są komórki macierzyste ?
W jaki sposób się je pozyskuje?
Czy dzięki nim wyleczymy najcięższe choroby?
A może odzyskamy utraconą młodość?


Jako dzieci i dorośli posiadamy w swoim organizmie tysiące różnych typów komórek odpowiedzialnych za przeróżne czynności, np. przewodzenie sygnałów nerwowych, bicie serca, pracę mózgu. Jedynie ok. 8% z nich stanowią aktywne komórki macierzyste. Ich dokładna ilość jest poniekąd uzależniona od trybu życia, jaki prowadzimy, wieku (z biegiem lat ilość komórek macierzystych maleje), diety oraz aktywności fizycznej. Np. sportowcy, ze względu na ciągły wysiłek, posiadają ich znacznie więcej od przeciętnego człowieka.

Komórki macierzyste są „motorem” całego organizmu. Mają duże jądro komórkowe, dużo materiału genetycznego i mało cytoplazmy. Od „zwykłych” komórek odróżnia je zdolność do nieograniczonej ilości podziałów oraz umiejętność ciągłego odnawiania się (większość komórek dzieli się pewną ilość razy, po czym umiera i jest zastępowana przez nowe komórki). Zdolności te pozwalają komórce macierzystej różnicować się, a więc odtwarzać i regenerować zużyte komórki różnych tkanek, np. komórki macierzyste skóry mogą tworzyć świeże komórki odpowiedzialne za pigmentację.

Z jednej strony komórki macierzyste są więc uważane za ogromną nadzieję medycyny i kosmetologii. Z drugiej istnieją obawy związane ze sposobami ich pozyskiwania oraz wykorzystywania. Wokół tematu zdążyło narosnąć wiele kontrowersji i mitów. Co jest prawdą, a co fałszem wyjaśnia dr Urszula Brumer, lekarz medycyny estetycznej, właścicielka kliniki Dr Urszula Brumer Medycyna Urody, specjalizującej się w zakresie zabiegów preparatami autologicznymi.



1) Mit: Zabiegi z użyciem komórek macierzystych są w fazie eksperymentu

Prawda: Jest to wciąż nowy temat, ale nie aż tak, by mówić o terapiach eksperymentalnych. Na świecie pracuje się z komórkami macierzystymi od 10 lat, a ja używam ich od 2 lat. Komórki macierzyste mogą mieć wiele zastosowań. Wciąż prowadzone są badania nad wykorzystaniem ich w leczeniu różnych chorób. Generalnie można powiedzieć, że badania idą dwoma głównymi torami: w kierunku terapii leczących, regenerujących oraz w kierunku medycyny estetycznej. Udowodniono już m.in., że terapia z użyciem komórek macierzystych skutecznie odmładza, usuwa blizny, regeneruje stawy, odbudowuje mięśnie, a nawet leczy cukrzycę.


2) Mit: Komórka macierzysta nie wie w co ma się zamienić

Prawda: Jeżeli podczas zabiegu podamy w określone miejsce komórki macierzyste, one same rozpoznają środowisko. Komórki macierzyste mają właściwość tropizmu, czyli odbierania bodźców, rozpoznawania problemu oraz regenerowania miejsc uszkodzonych. Niejako „wiedzą gdzie są i co się wokół nich dzieje” i tylko „czekają” na sygnał od organizmu, w co mają się przekształcić – wyjaśnia dr Brumer. Komórki macierzyste dzielą się nieskończoną ilość razy, a powstałe komórki są nowe i świeże. Następuje ewidentny proces cofnięcia czasu, bez względu na to, czy chodzi o twarz, chrząstki, czy o odbudowę stawu.


3) Mit: Komórki macierzyste pozyskuje się w sposób nieetyczny

Prawda: Komórki macierzyste można podzielić na kilka grup. Należą do nich komórki embrionalne, płodowe i dorosłe. O ile sposób pozyskiwania pierwszej i drugiej grupy, może budzić kontrowersje, o tyle komórki macierzyste dorosłe pozyskiwane są bezpośrednio z naszego własnego organizmu za pomocą specjalnego urządzenia. Najwięcej ich znajduje się w krwi obwodowej oraz w tkance tłuszczowej. W mojej autorskiej terapii wykorzystuję komórki macierzyste pozyskane z krwi pacjenta.


4) Mit: Komórki macierzyste nie działają

Prawda: Skuteczność terapii komórkowymi została udowodniona naukowo. Daje to nadzieję wielu pacjentom na przywrócenie zdrowia, sprawności i młodości. Mówię oczywiście o komórkach macierzystych pozyskiwanych z naszego własnego organizmu i wykorzystywanych podczas zabiegów autologicznych w wyspecjalizowanych gabinetach medycyny estetycznej. Bo jeśli chodzi o komórki macierzyste w kremach to one oczywiście są nieskuteczne.

Do produkcji kremów używa się komórek macierzystych pozyskanych z roślin lub z… poroża jelenia. Nie ma więc zgodności gatunkowej. Nie ma też możliwości przeniknięcia tych komórek przez skórę do organizmu. W zabiegach autologicznych podajemy komórki dokładnie tam, gdzie chcemy uzyskać efekt odmłodzenia czy regeneracji.



ZABIEGI Z WYKORZYSTANIEM KOMÓREK MACIERZYSTYCH
odmładzanie twarzy i szyi
usuwanie blizn
leczenie nadmiernego wypadania włosów
regeneracja stawów
odbudowywanie mięśni
leczenie cukrzycy




Tekst: Joanna Depa
Źródło: Miasto Kobiet, newsletter Colway

wtorek, 9 kwietnia 2013

Poison, czyli mydło co nie wyszło...

Stwór mydlany o zapachu ''Poison'' Dior'a .

Na pierwszy rzut oka wygląda ok. Pachnie e... jak kto lubi.
Eksperyment z syntetycznym olejkiem całkiem udany pod względem tym, że nie spowodował on odbarwień w mydle, nie ''ściął'' mi mydła, wydaje się być dość stabilny i mam nadzieję, że zapach utrzyma się dłużej.
.

Co do samego mydła- użyłam nowej formy, efekt końcowy ciekawy, natomiast kilka rzeczy musiałam zanotować na przyszłość, bo nie do końca jestem zadowolona. Nie skaczę pod niebiosa...

Mydło po 24h wylegiwania się w ręcznikach, gotowe do wyjęcia z formy i ...

Po pierwsze - co zauważyłam, że ''nie ubiło się'' jak powinno i widoczne są bąbelki powietrza. trzeba będzie więcej je obstukiwać.


Po drugie, forma jest dość duża, zatem zanotowałam,że następnym razem podwójną porcję mydła trzeba do tej formy, bo jakieś takie cienkie czy cuś...



Po trzecie, spód jednak gładki powinien być a nie z ''wyrytym wzorkiem'', bo wygląda jakby się kruszyło od spodu a ja sobie wymysliłam, że nibby będzie fajnie. Nie jest.


Po czwarte- posypałam formę odrobiną brokatu,w nadziei, że tan na wierzchu mydła wtedy będzie. A mydło ''zalało i zjadło'' i nie bardzo widać, poza tym dało lekkie odbarwienia , więc na przyszłość: nie posypywać formy! Głupi pomysł to był. 


Po piąte, mogło być gorzej, jest znośnie
Zużyję

poniedziałek, 18 marca 2013

Pięć kroków, czyli podstawowa pielęgnacja skóry....

Każda skóra wymaga odpowiedniej pielęgnacji. Kilka niezbędnych kroków by zachować zdrowy wygląd, by pomóc naszej skórze zregenerować się po całym dniu jak i przygotować na starcie z kolejny....

5 kroków do pięknej skóry (dziś z użyciem naturalnych kosmetyków firmy Colway).

1.    Oczyszczanie to podstawa codziennej pielęgnacji cery. Tylko właściwie oczyszczona skóra może zachować naturalny, zdrowy wygląd.

2.    Peeling skutecznie usunie obumarły naskórek, nadmiar sebum, odblokowuje pory dzięki czemu poprawi wchłanianie substancji aktywnych z preparatów kosmetycznych

3.   Tonik usunie pozostałości po kosmetykach, nawilży skórę,złagodzi podrażnienia oraz przywróci prawidłowe pH pozostawiając uczucie świeżości i komfortu.

4.   Serum do  o codziennej pielęgnacji skóry twarzy i dekoltu. Regularne stosowanie zapewnia prawidłowe nawilżenie, poprawia wygląd oraz opóźnia oznaki starzenia się skóry.


5A. Nawilżenie jest niezbędne by skóra wyglądała zdrowo i promiennie. Systematycznie stosowanie kremów nawilżających nadaje skórze miękkość i gładkość oraz zapobiega jej przedwczesnemu starzeniu.

       5B. Regeneracja skóry podczas snu pozwala na bardziej wchłanianie niezbędne 
              składników aktywnych, dzięki którym skóra promienieje świeżością i witalnością.







www.naturalcollagencolway.com


sobota, 16 lutego 2013

Czerwone policzki, czyli ratunek dla twarzy

Wpadła nieletnia po całodniowym bieganiu. Policzki czerwone, oczy błyszczące, uśmiech od ucha do ucha....
Prosto pod ciepły prysznic, bo zmarzła... a potem przychodzi i jakaś taka skwaszona. 
Bo ja buzia piecze...
a smarował panna kremem przed wyjściem?
A nie smarowała...

No to do kuchni z pudełkami i szybko mocno regenerujący krem bełtamy, żeby złagodził całe to pieczenie. 
Łagodzący podrażnienia z dodatkiem olejków eterycznych z róży, rumianku i lawendy; o puszystej ale mocnej konsystencji, z masełkiem shea , olejkami jojoba i olejem z owoców dzikiej róży... głęboko nawilżający i kojący...doskonały na noc, szczególnie w czasie chłodnych dni


Niektóre wyjaśnienia odnośnie składników znajdziecie w zakładce ''Terminologia''

Intensive Night Cream


Na krem:
10g masła mango
5g masła shea
5g oleju z pestek winogron
7g złotego oleju jojoba
3g oleju z owoców z dzikiej róży
10g E-wax
25g wody rumiankowej
25g wody różanej

Później:
1ml witaminy E
0,5ml Microkill COS
10 kropli EO (3 lawendy, 4 róży, 2 rumianku, 1 geranium)
1/8 łyżeczki cynku


Jak to zrobić?

1. Umieść wszystkie składniki "na krem" w żaroodpornym naczyniu. Podgrzewać ciągle mieszając aż masła i wosk się roztopią (ostrożnie - nie zagotować!) 
2. Zdjąć z ognia i wymieszać za pomocą trzepaczki (używam ręcznego miksera co skraca czas chłodzenia a krem osiąga lekką, puszystą konsystencję). Zajmie kilka minut zanim krem się ochłodzi i zacznie gęstnieć.
3. Kiedy krem ​​ostygnie dodać składniki z listy ''Później''. Wymieszać ponownie.
Umieścić w słoiczku i i przykleić etykietę.

Lubię używać do kremów pojemników ''bezpowietrznych''. Nie dotykamy wtedy palcami produktów dzięki czemu dłużej zachowują świeżość oraz nie ''wpychamy'' do nich bakterii. Jakoś tak bardziej higienicznie mi się wydaje. 





Po posmarowaniu kremem już po godzinie kolor policzków mojej Nieletniej wrócił do normy, nic już nie szczypało, nie piekło ani nie czerwieniło się niemiło....




czwartek, 17 stycznia 2013

Biedne usta, czyli domowy balsam do ust potrzebny

Zimno, wieje... usta potrzebują trochę pieszczoty
I nie mówię tylko o całowaniu.. to też, lecz by się całować usta trzeba mieć  w dobrym stanie.
Polecam zatem dbanie o nie domowym balsamem, który jest bardzo prosty do wykonania.
Ja już swoją porcję balsamów mam - a ty??

Składniki:
3g masła kakaowego
3g masła shea
3g oleju jojoba
3g wosku pszczelego
6g oleju rycynowego


Wszystkie składniki rozpuścić (nie zagotować) i jeszcze ciepłe przelać do słoiczków lub pustych tubek na balsamy w sztyfcie.
Opcjonalnie można dodać kosmetyczny smakowy olejek oraz mica




Balsamy do ust... ''czyste'' i kolorowe. Bezzapachowe i zapachowe- jeden rodzaj o zapachu wiśniowym, drugi kokosowym.
z dodatkiem barwnika o kolorze truskawkowym, dla efektu ''błyszczyka'', drugi lekko różowy...

Ach... zabawa trwa...do wyboru do koloru- w słoiczkach 15 ml, w tubce 5 ml... proszę bardzo- ratunek dla ust, szczególnie w ten zimowy czas....