wtorek, 9 kwietnia 2013

Poison, czyli mydło co nie wyszło...

Stwór mydlany o zapachu ''Poison'' Dior'a .

Na pierwszy rzut oka wygląda ok. Pachnie e... jak kto lubi.
Eksperyment z syntetycznym olejkiem całkiem udany pod względem tym, że nie spowodował on odbarwień w mydle, nie ''ściął'' mi mydła, wydaje się być dość stabilny i mam nadzieję, że zapach utrzyma się dłużej.
.

Co do samego mydła- użyłam nowej formy, efekt końcowy ciekawy, natomiast kilka rzeczy musiałam zanotować na przyszłość, bo nie do końca jestem zadowolona. Nie skaczę pod niebiosa...

Mydło po 24h wylegiwania się w ręcznikach, gotowe do wyjęcia z formy i ...

Po pierwsze - co zauważyłam, że ''nie ubiło się'' jak powinno i widoczne są bąbelki powietrza. trzeba będzie więcej je obstukiwać.


Po drugie, forma jest dość duża, zatem zanotowałam,że następnym razem podwójną porcję mydła trzeba do tej formy, bo jakieś takie cienkie czy cuś...



Po trzecie, spód jednak gładki powinien być a nie z ''wyrytym wzorkiem'', bo wygląda jakby się kruszyło od spodu a ja sobie wymysliłam, że nibby będzie fajnie. Nie jest.


Po czwarte- posypałam formę odrobiną brokatu,w nadziei, że tan na wierzchu mydła wtedy będzie. A mydło ''zalało i zjadło'' i nie bardzo widać, poza tym dało lekkie odbarwienia , więc na przyszłość: nie posypywać formy! Głupi pomysł to był. 


Po piąte, mogło być gorzej, jest znośnie
Zużyję