czwartek, 24 lipca 2014

Witamina E, czyli eliksir młodości


Jeśli chcesz zachować zdrowie i urodę, musisz jeść produkty bogate w witaminę E. To naturalna odżywka, strażnik zdrowia, cudowny lek XXI wieku. Nasz organizm jej nie syntetyzuje, musi być więc dostarczona w pożywieniu lub w suplementach. Niedobór witaminy E występuje rzadko, warto jednak zadbać o to, żeby każdego dnia nasz organizm otrzymał jej odpowiednią dawkę.


Witaminą E nazywamy grupę organicznych związków chemicznych, w skład której wchodzą cztery tokoferole i cztery tokotrienole. Historia tej witaminy sięga lat 20. ubiegłego stulecia. Na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley dwójka naukowców – dr Herbert Evans i jego asystentka Katharine Bishop – rozpoczęli badania nad wpływem diety na rozmnażanie się szczurów. Dla zwierząt opracowano specjalną dietę oczyszczoną i pół oczyszczoną. Dzięki takiemu jadłospisowi, po usunięciu niektórych składników można obserwować wpływ ich braku na przeżycie, rozwój i zdrowie.

W czasie badań Evans i Bishop zauważyli, że pomimo stosowania karmy zawierającej znane do tamtej pory witaminy (A, B, C, D), ich zwierzęta laboratoryjne nie mogły mieć potomstwa. Kiedy jednak do diety szczurów włączyli świeżą sałatę oraz kiełki pszenicy, płody rodziły się zdrowe. Naukowcy stwierdzili, że wpływ na zdrowie i ciążę szczurów musi mieć jakiś składnik diety nazwany przez nich czynnikiem X. W toku badań uczeni znaleźli go w olejowym wyciągu z sałaty. W ten sposób odkryto nową, rozpuszczalną w tłuszczach witaminę – E

Początkowo witaminę E pozyskiwano z nasion bawełny, następnie z ziaren soi (zawierały one więcej tokoferoli). W soi znajduje się jednak gamma-tokoferol, podczas gdy największą aktywność biologiczną i przyswajalność przez organizm człowieka wykazuje forma alfa tokoferolu. Dlatego też w kolejnych latach pracownicy amerykańskiej firmy Distillation Products Industries szukali sposobu chemicznej przemiany formy gamma w alfa. W końcu to alfa-tokoferol stał się synonimem witaminy E.

Szerokie spektrum działania

Witamina E jest jak odżywka – jej wpływ na nasz organizm jest tak duży i tak ważny, że zaczęto ją nazywać eliksirem młodości. Odgrywa rolę również w obydwóch domenach biznesu Colway, w kosmetologii i w suplementacji. To przede wszystkim bardzo silny przeciwutleniacz. Zabezpiecza organizm przed atakiem wolnych rodników, chroniąc nas przed przedwczesnym starzeniem i rozwojem wielu groźnych chorób, w tym nowotworów. Badania potwierdziły również, że stosowanie przeciwutleniaczy to zasada numer jeden w profilaktyce kardiologicznej.
Rola witaminy E w ludzkim organizmie jest nieoceniona. Bierze ona udział w dostarczaniu składników odżywczych do komórek, zapobiega procesom zatykania się tętnic, zmniejsza ryzyko wystąpienia ataku serca, wzmacnia ścianki naczyń krwionośnych, chroni czerwone krwinki przed przedwczesnym rozpadem, pobudza układ odpornościowy do pracy, zmiękcza i uelastycznia skórę, poprawia stan psychiczny, łagodzi objawy napięcia przedmiesiączkowego, chroni mózg przed chorobą Alzheimera i Parkinsona, zmniejsza ryzyko wystąpienia cukrzycy typu 2, chroni skórę przed uszkodzeniami wywołanymi promieniowaniem słonecznym. Witaminę E wykorzystuje się też do leczenia męskiej niepłodności.

To nie wszystko – badania Johna Hopkinsa wykazały, że u człowieka zarażonego wirusem HIV, ze zwiększoną ilością witaminy E we krwi, o 34 proc. rzadziej rozwija się infekcja AIDS niż u pozostałych pacjentów z wirusem HIV.

Niezwykła witamina

Witamina E występująca w naturze jest dość niezwykła – każda jej cząsteczka jest inna. Innymi słowy: nie ma dwóch takich samych witamin E. Dla nas oznacza to tyle, że żadna syntetyczna witamina E nie może równać się z naturalną. Naturalna witamina E jest też dwu-trzykrotnie lepiej przyswajana niż syntetyczna, jednak nie ma dostatecznej ilości naturalnej witaminy E pokrywającej zapotrzebowanie na nią ludzi i zwierząt. Globalna roczna produkcja witaminy E wynosi 15 tysięcy ton, z czego tylko jedna piąta to forma naturalna, spożywana w większości przez ludzi. Naturalna witamina E jest oczywiście znacznie droższa, kiedy pozyskuje się ją w formach ekstrahowanych. Za najbardziej aktywną formę uważa się obecnie najnowsze bursztyniany tokoferolu. (takie też dokładnie mamy od całkiem niedawna w Colvicie wytwarzanej bezpośrednio dla Colway – przyp. redakcji)

Witamina E powstaje wyłącznie w roślinach. Jej najlepsze źródła to: oleje roślinne, pełnoziarniste pieczywo, ryby, kiełki pszenicy, nasiona słonecznika, siemię lniane, awokado, soja, kukurydza, fistaszki, pistacje, orzechy włoskie, migdały, pomidory, szpinak, brokuły, brukselka, groszek, kapusta, papryka, marchewka, jajka, mleko. Badania dowiodły, że dieta niskotłuszczowa bardzo utrudnia, a nawet uniemożliwia wchłanianie witaminy E – a musimy mieć świadomość, że wówczas stosowanie preparatów witaminowych też nie rozwiązuje sprawy, ponieważ bez tłuszczu w diecie witaminy te (również ekstrahowane do suplementacji) nie mogą się wchłonąć.

Zapotrzebowanie dorosłego człowieka na witaminę E wynosi 8-15 mg na dobę. Ostry niedobór występuje bardzo rzadko, lecz gdy dostarczamy jej organizmowi w niewystarczających ilościach, komórki zaczynają szybciej się starzeć, spada koncentracja, pogarsza się wzrok, pojawia się rozdrażnienie, anemia, uszkodzenie krwinek czerwonych, rogowacenie skóry, zaburzenia funkcjonowania i osłabienie mięśni szkieletowych, wzrasta także ryzyko rozwoju chorób sercowo-naczyniowych. U kobiet z niedoborem witaminy E występują poronienia.


Przedawkować bardzo trudno

Witaminę E powinny także przyjmować kobiety w ciąży dla prawidłowego rozwoju płodu oraz kobiety w okresie menopauzy. Nie należy jednak u nich przesadzać z podażą – w przypadku spożywania przez dłuższy czas dawki większej niż 1000 mg w ciągu dnia (na szczęście jest to dawka mało realna do spożycia) mogą wystąpić bóle głowy, zmęczenie, osłabienie mięśni, zaburzenia widzenia. W czasie ciąży nie należy więc przesadzać z ilością tej witaminy – może być to szkodliwe dla płodu (uwaga: badania w tym zakresie przeprowadzono na zwierzętach, a wpływ na ciążę człowieka nie został potwierdzony).

Obecność selenu i witaminy C ułatwia znacząco wchłanianie witaminy E. Jest ona natomiast bardzo wrażliwa na nieodpowiednie warunki – ulega zniszczeniu w czasie gotowania, głębokiego zamrażania, podczas kontaktu z powietrzem czy z promieniami słonecznymi. Oleje tłoczone na zimno zawierają więcej witaminy E niż te produkowane przemysłowo – dzieje się tak, ponieważ proces uszlachetniania olei niszczy aż 75 proc. naturalnej witaminy. Dopiero niedawno odkryto technologię ekstrakcji olei w warunkach nadkrytycznych z użyciem CO 2, która pozwala substancjom pozyskiwanym z olei organicznych zachować ich najlepsze właściwości. Jest to jednak metoda ciągle zbyt droga, aby korzystał z niej przemysł spożywczy, a nawet wytwórcy kosmetyków, czy suplementów.



Naturalne i syntetyczne witaminy E, a  COLVITA Colway


Istnieją znaczne (izomeryczne) różnice pomiędzy naturalnymi, a syntetycznymi formami większości witamin. Jednakże w przypadku witaminy E, różnica ta jest szczególnie znaczna, gdyż wyraża się niezwykle wyraźnie w przyswajaniu tego związku przez nasz ustrój.


Na etykietach suplementów i innych preparatów, naturalna witamina E jest wymieniana jako d-alfa-tokoferol, octan d-alfa tokoferylu lub bursztynian d-alfa tokoferolu. W przeciwieństwie do naturalnych, syntetyczne formy witaminy E są oznaczane prefiksem dl-.

Alfa-tokoferol (tokoferyl) to aktywne biologicznie postacie witaminy E. Ich naturalne formy składają się z jednego izomeru. W przeciwieństwie do powyższego, syntetyczny (DL) alfa-tokoferol zawiera osiem izomerów, z czego tylko jeden (maksymalnie 12 procent syntetycznej cząsteczki) jest identyczny z naturalną witaminą E. Pozostałe siedem izomerów posiada „moc działania” zazwyczaj na poziomie 20 % naturalnej witaminy d-alfa.

To może wydawać się zagadką biochemii, ale jest również kluczem do zrozumienia; w jak różny sposób organizm człowieka przyswaja naturalne i syntetyczne witaminy. To struktury molekularne determinują biodostępność tokoferoli. Badacze dość dawno odkryli, że naturalna witamina E jest asymilowana o wiele lepiej, niż jej syntetyczne wersje. Białka transportujące, których wiązania mają charakter szczególny, nie są obojętne na budowę izomeryczną witamin i „wybierają” naturalną formę witaminy E, d-alfa, natomiast w dużej mierze ignorują wszystkie inne jej formy chiralne.

W jednym z głośnych eksperymentów, japońscy naukowcy podawali na zmianę naturalną i syntetyczną witaminę E siedmiu młodym, zdrowym kobietom. Aż 300 mg syntetycznej witaminy E potrzebne było, aby wyrównać stężenie we krwi osiągane przez 100 miligramową dozę witaminy E naturalnej. [1]

W innych badaniach, przeprowadzonych na East Tenessee State University w Johnson City, badacze podawali różnym osobom witaminę E – albo 30 mg dziennie, albo 300 mg dziennie. Każdy suplement składał się w połowie z naturalnej, a w połowie z syntetycznej witaminy E. Obie formy były markerowane chemicznie tak, aby odróżnić od siebie źródła witaminy E.
Stężenie we krwi naturalnej witaminy E wzrosło dwukrotnie w stosunku do formy syntetycznej u kobiet zdrowych. Znacząco bardziej u kobiet będących w ciąży. W ich pępowinie poziom naturalnej witaminy E był trzykrotnie wyższy niż poziom witamin syntetycznych.

Krew nie jest jednak ostatecznym celem witaminy E. Toteż w tym samym badaniu naukowcy śledzili krótkoterminową asymilację naturalnej i syntetycznej witaminy E u uczestników badania, którzy byli przed planowanym zabiegiem chirurgicznym. Tkanki potrzebują więcej czasu niż krew, aby wchłonąć substancje odżywcze, ale u wszystkich badanych po 7-23 dniach suplementacji, poziom naturalnej witaminy E wzrósł znacząco bardziej niż poziom podawanej syntetycznej witaminy. [2]
Badacze przeprowadzili badania długoterminowej asymilacji tkanki również na dwóch pacjentach chorych na raka. Jeden z pacjentów zażywał dawkę 30 mg dziennie, w połowie naturalnej, w połowie syntetycznej witaminy E w ciągu jednego roku, natomiast drugi pacjent zażywał 300 mg dziennie przez okres prawie dwóch lat. U obu pacjentów, poziom naturalnej witaminy E zarówno we krwi jak i w tkance wzrósł dwukrotnie bardziej niż poziom syntetycznej witaminy E. [3]
Naukowcy z Oregon State University, Corvallis, odkryli z kolei, że ludzki organizm wydala syntetyczną witaminę E trzy razy szybciej niż tę w formie naturalnej. [4]

Co bystrzejsi konsumenci suplementów i witamin zadają sobie pytanie, dlaczego właściwie zawartość jednych witamin w kapsułce, czy tabletce podawana jest w miligramach, a innych w „jednostkach międzynarodowych” – „umownych” (j.m. lub j.m./g) ? A rozwiązanie tej zagadki jest równie proste, co smutne. To kartel farmaceutyczno-chemiczny, który dawno postrzegł mniejszą przyswajalność dl-alfa tokoferoli, podjął wtedy sprytną próbę „wyrównywania” w ten sposób różnic pomiędzy naturalną a syntetyczną witaminą E… „J.m.” pozwala im pakować do tabletek zawierających syntetyczną witaminę E tyle substratu, aby „wyrównać” efekt gorszej przyswajalności. Nic w tym dziwnego, gdyż marże k oncernów uzyskiwane na produkcji syntetyków są kilkakrotnie wyższe od możliwych do uzyskania na ekstrakcji witamin naturalnych, szczególnie powiązanych flawonoidami z rośliną, w której powstały. Syntetyczne formy witaminy E są również kilkakrotnie tańsze od pochodnych tej witaminy pozyskiwanej z roślin – octanów, czy bursztynianów tokoferolu

Coraz to kolejne badania obnażają jednak hipokryzję tej marketingowej w istocie sztuczki z oznakowywaniem zawartości witamin. W 2012 roku, National Academy of Sciences uznała naturalną witaminę E za jedyny właściwy standard, wedle którego należy oceniać syntetyki tokoferoli. Naturalna witamina E zawiera bowiem cząsteczkę, którą ludzie przyswajają najskuteczniej.
Jack Challem, znany jako „The Nutrition Reporter ™”, którego artykuły zainspirowały nas do zredagowania tego materiału, który opisuje badania nad witaminami prowadzone od 25 lat, a także wydał słynną książkę „Syndrom X: Kompletny Żywieniowy Program Zapobiegania i Odwracania Insulinooporności” – mówi o absolutnej zasadności zażywania aminokwasów razem z aktywną biologicznie witaminą E. Nie jest to zresztą pierwsza afirmacja naukowa dla koncepcji Siergieja A. Batieczki, która już w 2006 legła u podstaw stworzenia suplementu nowej generacji – Colvity.

Kolejnym autorytetem opowiadającym się za suplementacją przyswajalnych anabolicznie aminokwasów w synergii z witaminą E – oczywiście naturalną - jest autor wielu publikacji, doktor chemii Frank M. Painter. Niedowiarków, których nigdy nie brakuje nawet wśród naszych konsumentów, namawiamy aby po prostu napisali do dr Franka Paintera. Oczywiście po angielsku. Frankp@chiro.org Przypominamy - tematy są ściśle określone: przyswajalność naturalnej, a syntezowanej witaminy E oraz: efekty suplementacji naturalną witaminą E w połączeniu z aminokwasami kolagenowymi. Jest on, jak pisze sam na łamach „Nutrition Science News” na etapie zbierania materiałów do swojej kolejnej pracy na te właśnie tematy.

Mieliśmy w Colway od początku przeczucie trafności takiej właśnie koncepcji suplementacyjnej. Maurycy Turek już 29 sierpnia 2007 roku złożył w Urzędzie Patentowym RP wniosek o ochronę marki Colvita. Nie wszystko przecież działo się od razu tak, jak powinno. Producent, któremu zleciliśmy wytwarzanie Colvity – Inventia – przez pierwszy rok używał jako składnika syntezowanej formy (DL- alpha tocopherol) witaminy E. Po naszej interwencji przeszedł jednak na formę naturalną – octan d – alfa tokoferylu. Od tamtej pory staraliśmy się monitorować skład Colvity, tym bardziej, że z rynku płynęły coraz bardziej zdumiewające doniesienia o obserwowanych przez konsumentów efektach jej działania, a produkt entuzjastycznie przyjmowany miał z każdym rokie m coraz większy udział w wolumenie naszych obrotów handlowych.Wydaje się, że najbardziej optymalnym komponentem witaminowym dla Colvity może być obecnie bursztynian d- alfa tokoferylu pozyskiwany z ekologicznych ziaren selekcjonowanych zbóż. Nie octan już, nawet pozyskiwany z ziaren soi, tę bowiem otacza coraz powszechniejsza niewiara w to, że są jeszcze w ogóle uprawy soi wolne od modyfikacji genetycznych. One oczywiście istnieją i zapewne będą zawsze, jednakże ze względów choćby marketingowych optujemy obecnie za tym, by przejść z octanów tokoferylowych sojowych, na bursztyniany zbóż rzadkich lub dzikich. 

Jak bowiem widać, choćby z tego materiału, witamina E, nie jest bynajmniej wcale mniej ważnym komponentem naszego flagowego suplementu diety i strategicznego dla obrotów Sieci Colway produktu – Colvity.



Źródła:
1. Kiyose C, et al. „Biodyskryminacja stereoizmerów alfa-tokoferolu u ludzi po podaniu doustnym”. Am J Clin Nutr 1997 (Mar); 65 (3): 785-9
2. Burton GW, et al. „Ludzkie osocze, a stężenie alfa-tokoferolu w tkance, w odpowiedzi na suplementację deuterowaną naturalną oraz syntetyczną witaminą E”. Am J Clin Nutr 1998; 67: 669-84
3. Tamże.
4. Traber MG, et al. „Syntetyk w porównaniu z naturalną witaminą E jest szybciej wydalany jako a-CEHC w ludzkim moczu: badania z użyciem octanu deuterowanego a-tokoferylu”. FEBS Letters 1998 (Oct 16); 437: 145-8

„Wielka kariera witaminy E”, Andreasa M. Papasa


Newsletter Colway - www.colway.net.pl